środa, 1 lipca 2015

Lepsze od całowania w szyję

Ludzie jednak się zmieniają. Nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze, ale zmieniają się. 
Ja się zmieniam. Kiedyś tak wszystko mi przeszkadzało, teraz odrzuciłem to daleko. 
Niektóre rzeczy nie są dobre, ale nauczyłem się z nimi żyć. Nadal marzę o rewolucji w niektórych kwestiach. Nastąpi – ekstra, nie nastąpi – trudno, przeżyję. Zauważyłem, że najlepiej wtopić się 
w szare tło ze swoją kolorową głową, która będzie pod szarym kapeluszem, bo to co moje jest moje. Nikt nie musi tego dostrzegać. Czasami zdejmuję kapelusz i mówię to co myślę – czuję się świetnie.
                                               "Będę mówić to co chce, to co boli mnie."
Może jednak lepiej być zwierzęciem. Żyć, żeby żyć. Nie myśleć o tym wszystkim. Czasami potrzebuję poczuć się jak zwierzę, robić to co podpowiada instynkt, to podobno grzech, nie wiem, teraz też chce być zwierzęciem i się nad tym nie zastanawiać. Zanurzyć się w płyciźnie – kocham. Stawiać sobie proste cele i je spełniać, w końcu mam wakacje. Pierwszy cel, wstać jak najpóźniej. Drugi zjeść to na co mam ochotę. Trzeci Spać dłużej. Czwarty, słuchać muzyki. Piąty, iść biegać, tak żebym jeszcze bardziej o niczym nie myślał. Szósty, wieczorem obudzić mózg, pomyśleć, iść pod prysznic, następnie pójść spać. Siódmy, ostatni, włączyć Lenona i zatopić się w utopii, jaką sobie wymarzył. Wreszcie czuję się wolnym. Niby nie mogę poruszać pewnych zagadnień i mówić wszystkiego co czuję kiedy tylko chcę, ale nikt nie pozbawi mnie tego że mogę o tym cały czas myśleć, śnić i marzyć, bo to tylko moje.
Ściana zawsze posłucha, przyjaciele też.
Co jest w tym najlepsze? Że nigdy nie dosięgnie mnie nuda.

                                                                          ***


Prawie zapomniałem, błagam róbcie więcej wojen o tęczowe filtry, jeszcze nigdy się tak nie uśmiałem. Najlepsze jest to, że stoję po środku. Swastyka zaręcza się z tęczą – polecam Maleńczuka.
Wiem i przepraszam, okropnie długo nie było postów, ale są wakacje – optymizm! :)

środa, 13 maja 2015

Wmówienie = wkręcenie

   Szybka scenka z mojego życia:
Idę na komunię. Ubieram czarny garnitur i czarną koszulę. Zostaje zlinczowany, ponieważ muszę ubrać białą, a ja chce akurat czarną, bo tak. Po wielkiej kłótni, udaje mi się ubrać czarną. Po mszy pora na „imprezę”, jedzenie, jedzenie, jedzenie. No i właśnie jedzenie! Prawie każdy dostał talerz, zabieram widelec i nóż do rąk i słyszę:
-  Nie jedz, bo to niekulturalne! Poczekaj aż każdy będzie mieć!
- Przecież nie jem.
- Nie pyskuj.
A, taka tam, typowa rozmowa. Nie uwierzycie, że właśnie w tedy naszła mnie ta myśl! Skąd się to wszystko wzięło? Te wszystkie idiotyczne zasady, sposób myślenia. Człowiek jest podobno samoświadomy, niezależny, to on decyduje o swoim losie. Ktoś kiedyś tak powiedział, a my małpujemy to od setek lat. Dlaczego czarny kojarzy się z żałobą? Dlaczego różowy jest dla kobiet? Małe dziecko nie ma problemu z ubraniem różowych spodni, u starszych wygląda to już podejrzanie. Dlaczego człowiek tak uwielbia być zniewolonym? Począwszy od kolorów, skończywszy na chorych ideologiach.
   Wytłumaczenie jest proste i znajduje się w tytule: „Wmówienie = wkręcenie”. Wszystko nam wmówili. Nie nawołuje do anarchii, człowiek rodzi się z moralnością, która mówi mu, że zabicie lub skrzywdzenie kogokolwiek jest złe.
   Ludzie ustalili sobie pewne schematy, wmawiali je kolejnym ludziom, ci ludzie kolejny, aż w końcu doszło to do mnie. Niestety, ja zaburzę tę ewolucję. Na niektóre rzeczy się nie zgadzam. Nie przekażę ich dalej. 
Tego jest naprawdę wiele, a wszystko zaczyna się od chorych zasad zakładania koszuli.                               Moje zasady w żaden sposób nie powodują uszczerbku na zdrowiu innych, a jednak potrzebne są do mojego szczęścia. Da się? Niestety mój system jest w znacznym stopniu antagonistyczny do systemu, w jakim żyją Polacy i nie tylko.
   Co jeszcze nam wmówiono? Znowu przychodzi mi na myśl ta nieszczęsna religia. System, którym ludzie chcą opisać Boga. Ale Bóg jest Bogiem, nie obrazem, nie szufladkujmy Go.
   Najgorszym wrogiem ludzkości jest właśnie łatwowierność i uległość, przez które innym udaje się nam coś wmówić. Niczego nie nauczyły wojny i śmierć. Czy Hitler miałby zwolenników, gdyby ludzie choć na chwilę zastanowili się do czego to doprowadzi?  On też im to wkręcił.

 Lekarze wmawiają ludziom, że nie ma ratunku, politycy, że w Polsce jest coraz lepiej.

 Moją metodą na wyzwolenie się było stanięcie na chwilę po środku wszystkiego i uważne przeanalizowanie co jest lepsze, bez względu na to co mi wmówiono. Czuje się wolny, niestety ciągle zniewolony przez innych którzy mnie otaczają. Jestem wolny sam dla siebie, pogodzony z sobą. Nie wymagam od ludzi małpowania mojego systemu pojmowania, grzecznie tylko proszę o to, by go nie zwalczali, ponieważ on nikogo nie zwalcza.

   
   Najpiękniejsze jest to, że wszystko można zmienić. Bo to w nas jest siła, siła nie liczona w Niutonach. 
                                                                       ***

Powodzenia w zachwycie pięknem brzydoty tego świata! :)

piątek, 8 maja 2015

Jak mi dobrze.

Blog nie umarł, miał depresję.
   Celem każdego jest osiągnięcie szczęścia. Robię bardzo dużo, żeby je zdobyć. Uczę się, unikam problemów. Od razu rodzi się we mnie pytanie: czy byłem kiedykolwiek szczęśliwy? Co odpowiedzieć? Tak ,czy nie? Jeśli tak, to oznacza, że już się spełniłem - tego nie czuję. Jeśli  stwierdzę że nie, to czy nie będzie to obraza wobec Boga albo losu?
Wiecie dlaczego nie jestem szczęśliwy? Bo zamiast się teraz po prostu zachwycać życiem, piszę to i myślę. Przygniatają mnie "czarne pytajniki", na które nie ma odpowiedzi, a ja tak bardzo chce je mieć. Nie potrafię zatrzymać wojny myśli w mojej głowie.
   Mój wniosek jest prosty, nasze szczęście zależy głównie od nas. Możemy być chorzy, znosić wiele trudów, ale umiejętność znajdowania szczęścia potrafi zrekompensować całe trudne życie. Może dlatego ludzie mają nadzieję na raj?
   Ta nadzieja jest piękna. Co wy jednak na to, żeby stworzyć (śmiesznie to zabrzmi) ziemski raj? On wcale nie zabijałby Boga. Żeby ludziom zachciało się żyć.
   Receptom na moje czarne pytajniki są wykrzykniki. Nie zważając na to wszystko co mi wmówiono, stawiam swój wykrzyknik, bez wyrzutów sumienia. Jeden wielki wykrzyknik dla wszystkich. I nawet jeśli znowu zaatakują mnie pytajniki, szybko zaminie je w wykrzykniki. Pora zacząć być szczęśliwym, w końcu jest maj, ten miesiąc zawsze przynosi mi dużo dobrego.
   Więc? ZRÓBMY DYM
                                                                     ***
Postanowiłem pisać krótesze i bardziej pozytywne posty. To co pisze zawsze wynika z mojego nastroju. Mam nadzieję że moje przemyślenia pozwolą wam się zachwycić czymkolwiek. Za niedługo lato! :D

sobota, 18 kwietnia 2015

Co jest najgorsze?

    Zastanawiając się nad tym, co jest w moim życiu najgorsze, nie było łatwo. Patrzyłem na wygląd, jednak to ustąpiło, już mnie to nie interesuje. Może się źle uczę? Nie, jestem bardzo zadowolony. Mam mało kasy? Też nie, wystarczająco, zawsze może być lepiej. Samotny? Nie! Chociaż nie lubię każdego, każdy z pewnością też mnie nie lubi, ale nie czuje jakiejś separacji. Naprawdę nie wiedziałem co jest najgorsze, jednak często na coś narzekam, próbuje też to zmienić. Nie narzekam na wszystko, walczę z tym co uznaje za złe.
Już wiem!
Najgorsza w moim życiu jest bezradność na niektóre rzeczy. Nie mogę tego zmienić, choć każdy wie że wymaga to zmiany. Próba zmienienia czegokolwiek w mojej społeczności nie jest możliwa. Albo ludzie mają gdzieś to co mówię, albo wysłuchują z uwagą ale to tylko słuchanie. Nie chce nikomu niczego narzucać, chcę tylko aby ludzie zaczęli myśleć, zastanawiać się, analizować. Chce żeby mieli inne zdanie niż ja, ale żeby mieli to zdanie, szczególnie w Polsce demokratycznej, gdzie każdego zdanie się liczy (wiemy jak to wygląda).
  „Siła jest w młodzieży!” – krzyczy ksiądz z ambony. Jaka siła? Czy mogę cokolwiek? W młodzieży nie ma siły. Każdy widzi, że nikomu nic się nie chce. Chodzę do szkoły, rozmawiam z wieloma osobami, młodymi osobami, takimi jak ja. Temat seksu był śmieszny ale w pierwszej klasie. Włosy łonowe były śmieszne w drugiej. A w trzeciej? W trzeciej zaczęło być śmieszne jak ktoś jeszcze nie wkładał palców do czyjejś pochwy. Spytałem więc (wiedziałem że jest katolikiem, czyli powinien przestrzegać dane mu nakazy) jak ty się z tego spowiadasz? A on: „To grzech? Przecież robiłem to ze swoją dziewczyną.” Ze spokojem w oczach. Szkoda że jak się go o to pytałem, to miał już czwartą. Zaczynam powoli się przekonywać, do filozofii Nietzsche. Bóg umarł, a ludzie dalej sobie wmawiają że nie. Oczywiście nie rozumiejcie tego dosłownie, Bóg umarł ale w sercach ludzi, a ludzie przyzwyczaili się do tego. Polega to mniej więcej na tym: „no jest tam se Bóg, no tam chodze no do kościoła, i no jestem no no religijny, ale tam se popukać raz w tygodniu z inną to co tam, nie wolno? Ja jestem wolny człowiek.” Tak uwierzcie że ci ludzie istnieją, a każdego człowieka staram się traktować jako istotę rozumną, czasami udaje mi się to z wielkim trudem.

poniedziałek, 30 marca 2015

Szkoła? Bóg? Patologia? Aaaa mam na to wyjebane – czyli patologia w patologii.

  Mieć wyjebane… Super! Co jeśli to zdanie staje się podstawową odpowiedzią na każdą sprawę? Tak się właśnie stało. Ludzie (szczególnie młodzi) przestali się przejmować. Bezstresowe wychowanie, bezstresowa nauka, bezstresowe życie. Irytują mnie ludzie, którzy na widok Madonny na krzyżu nie reagują. Ja nie uznaje uczuć religijnych, moje uczucia nie będą łamane dopóki będę mógł swobodnie wyznawać daną religię, pozostałej większości było  to obojętne, ale przyrzekali szeroką paletę wartości jakimi będą się posługiwać. Wynikająca z tego herezja też była im obojętna. Wtedy poznałem prawdziwych młodych, którzy stoją na baczności honoru i danego słowa.

Człowiek dużo ma, to dużo psuje. Od zawsze mówię, że ludzkość dąży do autodestrukcji. Jest to założenie, które się u mnie nie zmieniło od początku mojej samoświadomości. Największym czynnikiem wpływającym na tę autodestrukcję jest właśnie obojętność. Wszystkie inne czynniki wypływają z niej. 

A kto umarł, ten nie żyje.

  „Jak to jest umrzeć?” – każdy zadaje sobie to pytanie. Niektórzy szukają odpowiedzi w religii, inni nie rozważają tego dalej.  Śmierć jest popularna, nie znam bardziej wpływowej gwiazdy. Nawet Angela Merkel nie jest w stanie jej dorównać. Jednak czy śmierć jest dla nas największym problemem?